czwartek, 28 listopada 2013

Szaro, buro i do d...

Kończę czwarty tydzień biegania wg planu, który ułożył super-trener w postaci mojego małżonka.
Jak widzę na ścieżkach biegowych - nie tylko ja trenuję jesienią. No cóż, jak chce się pobiec wiosenny maraton, to trzeba teraz zaczynać przygotowywać się.

Dziś - szaro, buro, mżawka, dziecko zaglucone. Wyjść czy nie wyjść?
Nie mam z kim zostawić Zosi. Jak dziś nie pobiegam, to potem będę miała trzy dni pod rząd biegania po 10 km. Trzeba więc iść. Wózek biegowy ma tę wadę, że jest przewiewny i nie jest w całości zakryty - nie chroni więc przed deszczem. Wciskam zatem dziecko w "gondolkę" czyli wózek głęboki, w którym już ledwie się mieści. Mogę za to zakryć wózek folią.

Dobra, biegnę. Wieje, jest zimno, ręce marzną, wózek ciężki. Aż chce się zawrócić.
Na szczęście nie tylko ja biegnę ścieżką - znalazło się jeszcze kilku podobnych wariatów. To podtrzymuje na duchu.

Jak jest szaro, buro i do d... to sobie myślę, że to właśnie dzięki takim dniom, dzięki temu, że się wtedy wyjdzie i jednak pobiegnie i jednak nie zawróci; właśnie dzięki temu można cos więcej zrobić. Zbudować formę, być silniejszym. W końcu tylko mięczaki biegają tylko przy idealnej pogodzie, nie?
Słoneczne pozdrowienia dla tych, którzy też wychodzą na treningi w mżawce!


Maraton Inspiracji

Dziś mój krótki tekścik na portalu Maraton Inspiracji.
Może kogoś to zainspiruje do maratonu?

środa, 13 listopada 2013

Bieg Niepodległości

11 listopada odbył się 25. już Bieg Niepodległości. W tym roku wyjątkowo wielu biegaczy wzięło w nim udział.

A wśród nich - bardzo wielu moich znajomych, tak więc moją rozgrzewką
było bieganie od spotkania do spotkania.

Bardzo mi było miło spotkać się z rodzicami i bratem Staszka.
Spotkałam się też z Blogaczami. Dziękuję!

Tym razem JK podjął się pchania wózka przez całą trasę. A ja poszłam na start z kumpelami: Zosią i Izką.

Muszę powiedzieć, że taki tłum biegaczy i wspólne odśpiewanie hymnu robiło wrażenie!

Byłam przekonana, że przy takiej liczbie uczestników przez pierwsze 2 kilometry trzeba będzie powolutku truchtać w ścisku. Okazało się jednak, że organizacja była bardzo dobra i było całkiem luźno.
Pogoda jak dla mnie - idealna - nie za ciepło, nie za zimno, przyjemne słoneczko.
Zosia zaczęła od razu mocniej i szybko zniknęła nam z oczu. Za to z Izą (moją odwieczną biegową koleżanką) przebiegłyśmy razem całą trasę. I to było super! Nie z każdym można się zgrać pod względem tempa, ale z Izą z reguły świetnie się dopasowujemy i wzajemnie "ciągniemy".

Zaczęłyśmy powoli: 6min/km, potem stopniowo przyspieszałyśmy. Cały bieg czułam się bardzo fajnie. Wyszło nam ostatecznie 53:51. Z wyniku jestem zadowolona, bo myślałam, że będę celować bardziej w 55-56 minut. W końcu od ciąży (czyli już prawie 1,5 roku!) przebiegłam tylko 2 razy 10 km i raz półmaraton.
Najbardziej jestem zadowolona, że było tak fajnie, przy pięknej pogodzie. Nasza Zosia też zadowolona - idealnie spała przez cały bieg. Zosia, nasza koleżanka skończyła w bardzo ładnym czasie. Biegłe też moja siora, która jak zwykle pięknie pobiegła z czasem około 48 minut.

Dziękuję wszystkim za spotkania i gratuluję biegu!



 
Ten blog jest z założenia apolityczny. Ale wyjątkowo pozwolę sobie na pewną myśl:
Chciałabym złożyć wniosek do rządu o konstytucyjny obowiązek, nałożony na każdego obywatela, przebiegnięcia co roku 11 listopada dziesięciu kilometrów. Jestem pewna, że po takiej przebieżce wszystkim odechciałoby się bójek i chuligaństwa.

środa, 6 listopada 2013

Nieżle się wozisz, maleńka

Nareszcie!
Uznaliśmy, że Zosia dorosła już do wózka biegowego.
Wcześniej biegałam z Zosią w głębokim wózku.

Teraz - full wypas - dzięki dużym kółkom nie grzęźniemy przy każdej nierówności, pcha się gładko i nawet jest hamulec ręczny jakbym się za bardzo rozpędziła. Prawdziwy luksus!
Jakby ktoś chciał kupić takie cacko to niestety musi się nastawić na spory wydatek, bo w Polsce wciąż wózki biegowe nie są bardzo popularne. My kupiliśmy jednak używany, w bardzo dobrym stanie, za mniej więcej 25% oryginalnej ceny. Myślę jednak, że jak ktoś się nastawia na częste biegi z dzieciakiem to warto!

Zosia zasypia tak samo jak w głębokim wózku. Wózek biegowy można z resztą ustawić, żeby dziecko było w pozycji półleżącej.



A poza tym zaczęłam biegać według planu treningowego, który ułożył dla mnie JK (dziękuję niezmiernie!). Głównym celem planu jest przygotowanie do maratonu w kwietniu.

Ostatnio treningowo przebiegłam 10 km z wózkiem i wyszło mi 59 minut. Czyli chyba nie jest ze mną najgorzej.
11 listopada mamy zamiar wystartować całą trojką w Biegu Niepodległości. Tym razem to JK będzie pchał wózek, a ja zobaczę jak mi się pobiegnie bez wózka (czy jeszcze to potrafię? :) )