czwartek, 26 listopada 2015

Sportowe Matki cz. 5 - Emilia

W ciąży, z małymi dziećmi, zapracowane i…zabiegane.
Biegające mamy opowiadają o tym, jak łączą wiele rozmaitych obowiązków z treningami. Zwierzają się z przeciwności, jakie stają im na biegowych ścieżkach. Zdradzają swoje biegowe marzenia i radzą niebiegającym mamom, jak zacząć biegać.
Poznajcie sześć matek biegaczek.   Za dwa dni kolejny (ostatni) wywiad!

Emilia - mama rocznej dziewczynki; prowadzi blog Przyjemność biegania

fot. Sebastian Wojciechowski

Od jak dawna biegasz?
W 2010 roku zaczęłam przygotowywać się do mojego pierwszego maratonu. Zakochałam się w tym sporcie i do tej pory mi nie przeszło.

Co uważasz za swój największy sukces biegowy?
Maraton Warszawski w 2012 roku. Mój wynik może nie powala: 4:28, ale przebiegłam cały dystans w dobrej formie, nieznacznie przyspieszając na ostatnich kilometrach. Chociaż rok później udało mi się życiówkę nieznacznie poprawić, to właśnie ten bieg uważam za najbardziej udany.

Jak wyglądała Twoja aktywność sportowa w ciąży?
Na szczęście lekarz prowadzący nie miał nic przeciwko bieganiu „dopóki będzie pani czuła, że ciąża przebiega normalnie”. Tylko czy stan, kiedy w Twoim brzuchu porusza się mały człowiek, coś ci bulgocze i kopie można uznać za normalny? Dla własnego spokoju w piątym miesiącu zaprzestałam biegów i zastąpiłam je pływaniem.
Za to do siódmego miesiąca regularnie chodziłam na zajęcia gimnastyczne. W siódmym miesiącu na chwilę trafiłam na oddział patologii ciąży w szpitalu. Sprawa okazała się błaha, ale po niej bałam się wracać do aktywności fizycznej, pozostały mi tylko spacery.

Jakie masz wspomnienia z pierwszego biegu lub pierwszej aktywności fizycznej po porodzie?
Pierwsza aktywność – ćwiczenia dla kobiet w połogu, kilka dni po porodzie. Były naprawdę łatwe, ale dla mnie wtedy potwornie męczące. Najbardziej nieprzyjemne było kładzenie się na, powiedzmy sobie szczerze, luźnym, obwisłym brzuchu. Spokojnie, to naprawdę z czasem zanika! Pierwszy bieg – w sześć tygodni po porodzie, marsz przeplatany bardzo wolnym truchtem. Udało mi się pokonać ze 3 kilometry i byłam tym wykończona.

Biegasz z wózkiem czy zostawiasz dziecko na czas treningu?
Nie używam wózka biegowego, podczas moich treningów dziecko zostaje w domu z tatą.

Nazwa Twojego bloga to „Przyjemność biegania”. Czy bieganie dla zmęczonej młodej matki może być przyjemnością?
Oczywiście! Niby męczę się dalej, ale głowa przy tym naprawdę odpoczywa. Przy małym dziecku człowiek czasem ma wrażenie, że służy już tylko do obsługi małego szkraba. Bieganie daje mi poczucie, że robię coś dla siebie, moje potrzeby wciąż są ważne. Po udanym treningu jestem bardzo zmęczona, ale szczęśliwa. Bez takiej odskoczni chyba bym zwariowała!

Czy teraz przygotowujesz się do jakiegoś konkretnego biegu?

Tak, do Biegu Niepodległości (Emilia ukończyła ten bieg z czasem 52:30 - przy. red.). Za to w przyszłym roku chcę powalczyć o nowe życiówki w półmaratonie i maratonie. Już obmyślam, jak zorganizować moje treningi, by osiągnąć cel.

Przeczytaj poprzedni wywiad.
Za 2 dni kolejny wywiad!

1 komentarz: